poniedziałek, 15 maja 2017

04

18.11.15
Dzisiaj wyszłam ze szpitala na własną rękę. 
Nie chcieli mnie puścić. 
Ja nie chcę żyć. 
 Chcę Umrzeć!
NIE! 
Nie mogę tak myśleć!
Musze żyć dla maluszka.
Za bardzo go kocham.
Chociaż i tak zawsze będzie mi brak mojego męża... 
Mojego Christiana.

19.11.15
Śnił mi się dzisiaj. 
Rozmawiałam z nim.
Mówił, że mu tam dobrze.
Mówił, że od razu jest w niebie, bo z piekła wrócił. 
Mówił, że tęskni za mną.
Mówił, że ma wyznaczony czas, który może spędzać tu, na Ziemi, rozmawiając z ludźmi.
Mówił, że codziennie jest przy mnie.
Mówił, że zawsze będzie kochać Maluszka.
Mówił, że mnie kocha na Zawsze i na Wieczność.
Chciał coś powiedzieć, ale nie dokończył, zniknął...

20.11.15
Właśnie pożegnałam się ze wszystkimi gośćmi. 
Mama Christiana dogadała się z moją mamą i zabrały ich do siebie.
Dzisiejszy dzień był okropny.
Przeżyłam go, ale cudem. 
Wczoraj pożegnałam się z nim na lotnisku. 
Dziś - na cmentarzu. 
Mimo że byłam na to przygotowana, to wpadłam w panikę, gdy wkładali go w dół. 
Chciałam być koło niego.
Nie mogłam przyjąć tego do wiadomości. 
Po ceremonii wszyscy podchodzili i składali kondolencje.
Aż w końcu ich zobaczyłam. 
Stali za drzewami.
Pięć, może sześć osób, nie mogłam się doliczyć bo ciągle do mnie ludzie podchodzili.
Byli ubrani całkowicie na czarno.
 Żadnego innego koloru.
Nie wiem kim oni są.
Wiem jednak, że w (NIE)odpowiednim czasie będę miała problemy.

03


14.11.15 Szpital Wojskowy w Afganistanie

Najdroższa Cleo! <3 :* :)
Jak widzisz powyżej, jestem w szpitalu, ale nie martw się. Nie ja leżę na łóżku, tylko mój Kapitan. Został postrzelony. Oby mu nic nie było. Ja jestem jego zastępcą. Będę bardziej narażony na niebezpieczeństwo. Także gdyby, nie daj Boże, mi się coś stało, proszę Cię. Wręcz błagam na kolanach - znajdź sobie męża, a naszemu dziecku - ojca. Wiem, że to będzie ciężkie. Pewnie bardziej od tego, jak się czuję pisząc to do Ciebie, ale mi obiecaj. 
Nie płacz, nie poddawaj się. Masz dla kogo żyć. A właściwie, to w Tobie żyje mała istotka. Nie zabij jej. Nie zaznałbym spokoju, gdyby przeze mnie coś Wam się stało. 
Proszę, powiedz moim rodzicom, że ich bardzo kocham. Tak samo Kate i Rayan'owi. 
 I jeszcze jedna, ostatnia już prośba. 
Nigdy, ale to przenigdy nie zapomnij o mnie. Wiem, że to będzie trudne, ale proszę. I jeszcze opowiedz kiedyś, Naszemu dziecku, kim był jego/jej tata (mam przeczucie, że to będzie dziewczynka :D ). 

Bym dalej pisał, ale muszę iść na patrol.

Kocham cię
Forever&Ever Together <3
Christian  :*
Ps. Martwię się, nie dostałem żadnej wiadomości od Ciebie. Czy coś się stało?


Muszę przestać się zadręczać myślami, że jakby napisał do mnie dłuższy list,
 to nic by mu się nie stało.
To nie prowadzi do niczego dobrego. 
Mam nadzieję, że tam gdzie jest, jest mu dobrze. 
Mój ukochany ;(
Tu i teraz przyrzekam, że będę opowiadała Naszemu dziecku o ojcu.
Nie zapomnę o nim. 
Nic sobie nie zrobię.
Ale obiecać nie mogę Jemu, że nie będę płakała.
To za dużo. 
Tylko to mi zostało. 
Moim jedynym pocieszeniem zostało maleństwo.

środa, 4 lutego 2015

02

*16.11.15*
Śmierć. 
To najgorsze co może się przydarzyć. 
Człowiek się rodzi. 
Żyje. 
Umiera. 
Nie ma przyczyny, czemu nam zabierają bliskich.
 Wczoraj dostałam list z jego jednostki.
Przyniósł go, jego przyjaciel - Ian.
 Wstrząsnęły mną dreszcze strachu,
 Które, niestety, okazały się całkowicie uzasadnione
Napisano, że zginął.
ZABILI GO!!
Jego!
Mojego ukochanego...
Christian Callmer nie żyje.  
Mój mąż...
Z moich ust wydobył się wielki krzyk i szloch.
Ian podniósł mnie i usadził na kanapie. 
Opowiadał mi, jak Christian bardzo się cieszył, że zostanie tatą. 
Że napisał do mnie list, ale nikt, przez ostrzał, nie mógł go dostarczyć. 
Opuścił mnie, a ja zostałam sama. 
Z dzieckiem oraz dwoma listami... 


28.10.15, Afganistan
Kochana Cleo!!!
Nawet nie wiesz, jak bardzo się za Tobą stęskniłem. Za Twoim uśmiechem,za Twoim zapachem, za Twoim śmiechem, za Twoim wzrokiem błądzącym po mnie, gdy powiem coś głupiego, za pocałunkami, za przytulaniem, za wspólnym gotowaniem, za tym, że gdy się budziłem, ty zawsze byłaś przy mnie. 
Napisałem już list i czekał, aż przylecą, żeby je zabrać, lecz otrzymałem od Ciebie wiadomość. 
Najważniejszy List w moim życiu. 
Przeczytałem go kilka razy. 
Nawet nie możesz sobie wyobrazić, jak się ucieszyłem. 
Wyjąłem z kieszeni Twoje zdjęcie i pocałowałem, Taylor, patrzył na mnie jak na wariata. 
Gdy mnie spytał o co chodzi. Wykrzyknąłem "Będę Tatą!"  Od razu wszyscy się zlecieli i zaczęli gratulować. USG wraz z Twoim drugim zdjęciem powiesiłem nad "łóżkiem", żeby mi o Was przypominały :)
Cała kompania zaczęła już wymyślać imiona.
Dla dziewczynki Diana. Ładnie, prawda? Dla chłopca, najdłużej się spierali, ale wyszło na to, że będzie Navid - jak ten bohater w "90210". 

Już niedługo będziemy razem. Wszyscy się wycofują. My również. Uwierz kochanie, na święta przywieziemy Naszych rodziców i zaprosimy rodzeństwo. Będzie wspaniale!

Kocham Cię <3
Christian



Po przeczytaniu, łzy płynęły z jeszcze szybszym tempem. 
Kartka była prawie cała mokra od łez. 
Spojrzałam na drugą kopertę. 
Mimo niechęci i bólu, który rozdzierał moje serce na kawałki,
 otworzyłam ją wolnym ruchem noża. 
Lecz nie dane mi było ją przeczytać. 
Zaczął mnie okropnie boleć brzuch.
Włożyłam list do torebki i zadzwoniłam po moją przyjaciółkę - Cassi.
Zawiozła mnie do szpitala. Tam lekarze podali mi jakieś środki i zasnęłam.
Obudziłam się rano. 
Przy łóżku siedzieli moi rodzice i rodzice Christiana.
Wszyscy płakali. 
Ja - bo straciłam męża
Rodzice - bo stracili syna i zięcia 
Z niewyraźnego bełkotu mamy zrozumiałam jedno.
Jeszcze chwila i bym straciła moje maleństwo.



01



*20.09.15*

Dziś Pożegnałam się z Christianem. 
Dziś mój ukochany wyleciał...
Do Afganistanu. 
Mieli już go opuścić, ale nie! 
Ciągle coś zmieniają.
Psują tym tylko życie, Nam, ICH kobietom. 
Ale żołnierz musi zawsze być na miejscu,
Bez względu na wszystko...

*25.09.15*
Jestem w ciąży! 
W trzecim tygodniu!
 Jestem tak szczęśliwa! 
Czekam na list od Christiana!
Nie mogę się doczekać jego reakcji! 

*10.10.15*

Nie mam od niego żadnej wiadmości. 
Dosłownie żadnej. 
Tęsknię.
 Boję się. 
Boże - pomóż.





00

Często nie wiemy kiedy przyjdzie nam umrzeć.
Chcemy jak najlepiej się do tego przygotować, ale często się nie udaje. 
Jeżeli ktoś na prawdę istnieje, żyje - nie martwi się przeszłością i przyszłością, 
tylko żyje dzisiaj, w tej chwili. 

Myślałam, że on będzie z Nami do końca.
Znaczy był do końca, ale swojego. 
Ktoś go szukał.
Ktoś mnie gonił.
365 dni.
365 listów.

Świat nabiera kolorów.
Jest już dobrze.
Układamy swoje życie.

Znów coś się dzieje i otrzeźwia Nas to jak kubeł zimnej wody.

Co sie stanie jeszcze?



Doświadczenie jest klęską i trzeba wszystko stracić, 
żeby dowiedzieć się odrobinę.
A.Camus